Zachowanie

Bez „dokocania”, czyli koci dwupak

Może w sytuacji, kiedy nie mamy aktualnie żadnego kota, warto rozważyć przyjęcie pod swój dach dwóch kotów jednocześnie? Czy na pewno dwa koty to dwa razy więcej pracy i pieniędzy?  Jakie są zalety takiego rozwiązania? Czy ma ono jakieś wady?

Two cats lying isolated on a white background.

W ostatnich artykułach omawiałam problem „dokocania”, wyjaśniałam na co zwrócić szczególną uwagę wprowadzając do domu kolejnego kota.  Po lekturze ostatnich artykułów jasnym jest, że „dokocanie” może, choć nie musi być skomplikowanym procesem. Istnieje jednak sposób, aby uniknąć problemów z tym związanych. Jest nim „koci dwupak”. Może w sytuacji, kiedy nie mamy aktualnie żadnego kota, warto rozważyć przyjęcie pod swój dach dwóch kotów jednocześnie?

Jak stać się opiekunem kociego dwupaku?

Tak samo jak kociego jedynaka. Koci dwupak może pochodzić z adopcji lub hodowli. Zazwyczaj zarówno w jednym, jak i drugim miejscu, kot mieszkał z innym przedstawicielem swojego gatunku i najprawdopodobniej z którymś z nich nawiązał szczególną więź. 

Kiedy myślimy o kocim dwupaku w sytuacji, gdy koty będą pochodziły z różnych miejsc, dobrze aby trafiły one do nowego domu równocześnie – jest to najlepsze rozwiązanie dostosowane do kocich potrzeb. Łatwiej jest kotom zacząć żyć i dzielić się nowym domem od razu wspólnie. Nawet jeśli drugi kot trafi do naszego domu zaledwie tydzień po pierwszym, dla tego pierwszego będzie on już „intruzem”, zaś nasz dom jego terytorium, którym będzie musiał się podzielić.

Samotny łowca, który potrzebuje towarzystwa

Nie każdy kot potrzebuje kociego towarzystwa. Istnieją mruczki, które z różnych względów powinny zostać jedynakami. Jednak grupą znacznie liczniejszą są koty, które chętnie poszukują towarzystwa innego przedstawiciela swojego gatunku. Zastanawiając się, czy kot na pewno potrzebuje towarzystwa, warto odpowiedzieć sobie na poniższe pytania.

Czy kot jest zwierzęciem terytorialnym? TAK!

Czy kot poluje samotnie? TAK!  

Czy to oznacza, że jest aspołeczny? NIE!

Kot jest gatunkiem o dobrze rozwiniętych kompetencjach społecznych i potrzebuje towarzystwa innego kota, bądź kotów. Dodatkowo, kot dobrze zsocjalizowany ze swoim gatunkiem, zazwyczaj lepiej dogaduje się także z człowiekiem.

Rozwiać obawy

Z mojego doświadczenia wynika, że są trzy główne powody, dla których koci dwupak wydaje się zbyt dużym zobowiązaniem. Zaliczają się tu: koszty utrzymania, brak miejsca i obawy, że dwa koty to większe prawdopodobieństwo niechcianych zachowań. Mam jednak dobrą wiadomość! Biorąc pod opiekę dwa koty równocześnie, często unikamy na wstępie wielu problemów behawioralnych.  

Koszty

Ten aspekt jest chyba kluczowym, który przesądza o rezygnacji z kociego dwupaku. Jednak gdy wszystko skrupulatnie policzymy, okazuje się, że standardowe wydatki na dwa koty są nieznacznie większe niż na jednego, pod jednym warunkiem – że zwierzęta są zdrowe. Koszty opieki weterynaryjnej zależą oczywiście od tego, co kotu dolega, ale w przypadku dwóch kotów czasami  bywa tak, że będą one wymagały leczenia równocześnie, co podwoi koszty. Niestety, koszty leczenia  pochłaniają często spore środki i są to wydatki, które nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć, a które powinniśmy brać pod uwagę, decydując się na opiekę nad zwierzęciem. Pozostałe wydatki jesteśmy w stanie oszacować, kosztów leczenia niestety nie.

Podwójna wyprawka?

Warto zauważyć, że istnieje cała lista rzeczy, których potrzebuje kot, a która jest niezależna od liczby kotów w domy. Do tej listy zalicza wyprawka, która dla dwóch kotów jest praktycznie taka sama jak dla jednego. Dla przykładu: jedna kuweta w przypadku dwóch dobrze zsocjalizowanych kotów jest wystarczająca, o ile pamiętamy o jej regularnym czyszczeniu. I choć często powtarzana zasada, dotycząca liczby kuwet brzmi: „tyle kuwet ile kotów, plus jedna” i obowiązuje ona przy „dokocaniu”, bądź w sytuacji gdy dwa koty się nie akceptują, to w omawianym przypadku nie musimy się jej trzymać.  Nie ma też potrzeby kupowania dwóch drapaków czy transporterów, o ile nie planujemy częstych podróży. Zakup większej liczby zabawek również nie jest konieczny, bo koty będą sporą część czasu spędzać na wspólnych zabawach. Potrzebujemy jedynie większej liczby miseczek i legowisk.  Nie zwiększą się jednak wydatki związane z zabezpieczeniem okien czy balkonu. 

Co z karmą i żwirkiem?

Umiejętnie robione zakupy, czy to w sieci, czy stacjonarnie sprawią, że nie wydamy dużo więcej na dwa koty niż na jednego. Dlaczego? Mając dwa koty, możemy sobie pozwolić na zakup karmy czy żwirku w większym opakowaniu, którego cena jednostkowa często jest dużo niższa niż tego w małych opakowaniach. Fakt, dwa koty zjedzą więcej, ale karma będzie tańsza, ponieważ kupując jednorazowo większą jej ilość, wydajemy mniej. Kolejna zaletą jest fakt, że przy dwóch, nawet wybrednych kotach, o odmiennych preferencjach smakowych, ilość jedzenia wyrzucanego do kosza się zmniejsza. To, czego jeden z kotów nie chce jeść, ma szansę posmakować jego towarzyszowi. 

Czy wystarczy mi miejsca?

Miejsce – a raczej jego brak, bardzo często wzbudza wątpliwości. Jednak koty postrzegają przestrzeń odmiennie od ludzi. Dla kota mieszkanie to nie tylko podłoga, pamiętajmy, że koty żyją w „3D”. Nie poruszają jedynie w poziomie – po podłodze, ale i w pionie, wskakując na szafy, łóżka, parapety, stoły, półki. Dzięki temu wykorzystują dostępną przestrzeń lepiej niż ludzie. Nie powinniśmy się więc obawiać, że kotom będzie za ciasno, a jeżeli ta myśl nie będzie nam dawała spokoju, łatwo możemy powiększyć kocia terytorium chociażby poprzez zwiększenie liczby kryjówek i stworzenie systemu półek.

Kto skorzysta, a kto straci?

Wszyscy zyskają i nikt nie straci. Trudno uwierzyć, prawda? Dwa koty zamiast jednego, czyli koci dwupak, to idealne rozwiązanie, na którym skorzystają koty i ludzie. Może to przerażać tych, którzy dopiero podjęli decyzję o jednym kocie, ale uwierzcie nie taki diabeł straszny, jak go malują, a takie rozwiązanie praktycznie nie ma wad. Poniżej kilka zalet posiadania dwóch (i więcej) kotów:

1. Kot dobrze zsocjalizowany ze swoim gatunkiem, zazwyczaj lepiej dogaduje się także z człowiekiem i uczy się bardziej zrównoważonej relacji kot-człowiek. W domu zamieszkałym przez wiele kotów, nie ma potrzeby traktowania człowieka jak większego przedstawiciela swojego gatunku. Nie oznacza to jednak, że przez to nasza relacja z kotami będzie gorsza. Staniemy się dla kotów źródłem jedzenia, pieszczot i zabawy, ale nie będziemy obiektem ataków czy walk. 

2. Wzajemne towarzystwo do zabaw i nauki. Nawet człowiek z ogromną wiedzą na temat kotów nie zagwarantuje kotu tego, co inny przedstawiciel tego samego gatunku. Nie wynika to ze złej woli, po prostu człowiek nigdy nie wcieli się perfekcyjnie w rolę kota.

3. Mniej zniszczeń. Koty, zwłaszcza młode, uwielbiają się bawić, biegać i skakać. Czy kot mając do wyboru zabawę ze swoim kolegą lub zrzucanie rzeczy ze stołu, wybierze to drugie? Raczej nie, ponieważ zabawa z  drugim kotem jest atrakcyjniejsza. Jedynacy często „wyżywają się” właśnie na firankach i meblach, a czasami nawet naszych nogach. Koci dwupak zazwyczaj całą energię wkłada we wzajemną zabawę, która przybiera przeróżne formy (gonitwy, zapasy i wiele innych). 

3Wspólne spędzanie czasu pod naszą nieobecność. Jeden kot pod naszą nieobecność, która często trwa wiele godzin, będzie się nudził. Dwa koty nie będą miały czasu na nudę, ponieważ pod naszą nieobecność spędzą czas na odpoczynku albo wspólnej zabawie.

4. Dłuższe wyjazdy – mniej straszne. Wspólne spędzanie czasu pod naszą nieobecność pozwoli kotom w łagodniejszy sposób przeżyć nasz dłuższy wyjazd. Koty będą tę rozłąkę spędzały razem, co zminimalizuje ewentualne niepożądane skutki. Dla nas taki wyjazd też będzie przyjemniejszy kiedy będziemy wiedzieli, że koty spędzają ten czas wspólnie i nie narażamy kociego jedynaka na stres, nudę i samotność. W dwupaku na samotność nie ma miejsca. 

Historia przypadku

W kwestii adopcji dwupaku mam swoje osobiste doświadczenie. Pamiętam jak po skończeniu studiów dojrzałam do tego, aby spełnić swoje dziecięce marzenie i zaadoptować swojego pierwszego w dorosłym życiu kota. Kupiłam wyprawkę, wzięłam transporter i pojechałam do Schroniska na Paluchu. Wiedziałam wtedy, że chcę zaprosić do mojego życia kota, że ma być bezdomny i to wszystko. Spośród kotów, które były przeznaczone do adopcji, w oko wpadły mi dwa kocurki z sąsiadujących ze sobą pomieszczeń – jeden marmurkowaty, drugi grafitowy. Gotowa do adopcji jednego z nich otrzymałam odpowiedź, że te kociaki, z racji ich wieku i tego, że nie ma mnie w domu prawie 10 godzin, mogę adoptować jedynie w dwupaku. Pamiętam w jakim byłam szoku. Jak to, od razu dwa koty? Przecież nie mam warunków na dwa koty! Oczywiście w efekcie dostałam zupełnie innego kota, a jest nim Cleo, ale tu nie kończy się historia o dwupaku. Niespełna rok później, w myśl powiedzenia „koty są jak chipsy, nigdy nie kończy się na jednym”, do mojego życia zaprosiłam Kizzy (wtedy kilkutygodniowe maleństwo). Oczywiście nie zamieniłabym Kizzy na żadnego innego kota, ale gdybym mogła cofnąć czas, pewnie już na Paluchu zaadoptowałabym koci dwupak. Dlaczego tego nie zrobiłam? Bo w dniu adopcji Cleo informacja o dwupaku wywołała u mnie szok i psychiczną blokadę. Z tego powodu zawsze doradzam, aby przed adopcją czy zakupem kota wziąć pod uwagę opcję dwóch kotów. Rozważyć za i przeciw, bo wiem nawet z osobistego doświadczenia i kontaktów z klientami, że bardzo często osoby, które mają jednego kota, szukają mu później towarzysza. Dlatego niezależnie od pochodzenia kota (adopcja, zakup z hodowli), warto pomyśleć od razu o dwóch mruczkach, szczególnie w sytuacji, gdy przebywa on wcześniej z innymi kotami – najczęściej rodzeństwem. Takie rozwiązanie pozwoli na uniknięcie problemów „dokocania” i kontunuowanie w nowym domu relacji, które zostały nawiązane już wcześniej. 

Zdaję sobie sprawę, że czasami do decyzji o drugim kocie trzeba po prostu dojrzeć. Zachęcam jednak do nieskreślania tej propozycji z góry. Jeżeli kiedyś taki pomysł przyszedł Wam do głowy nie wahajcie się dłużej, bo jak widać, lista korzyści z takiego rozwiązania jest bardzo długa. 



Patrycja Zawadzka
Behawiorystka zwierząt, specjalizująca się w terapii kotów, certyfikowany petsitter i psycholog zwierząt. Ukończyła Studium Psychologii Zwierząt w Interdyscyplinarnym Centrum Badań Zachowania się Zwierząt i Ludzi. Pomysłodawczyni i założycielka w 100% polskiej marki z artykułami dla kotów i kociarzy THE MISS CAT. Angażuje się w pomoc kotom bezdomnym i potrzebującym, również jako dom tymczasowy. Prywatnie opiekunka dwóch adoptowanych kocic: Cleo - ze Schroniska na Paluchu i Kizzy - z warszawskiej lecznicy.

Podobne artykuły