CatinfluencerZachowanie

Mały przewodnik po podróżach z kotem

O czym pamiętać, gdy wybieramy się na wspólną podróż z kotem? Jak przygotować siebie i naszego podopiecznego na zwiedzanie świata? Opowiada “Lukrecja the travelcat” – kocia blogerka, która zwiedziła już ponad 15 państw!

fot. Lukrecja the travelcat

KUWETA W PODRÓŻY

Oczywiście zabieramy ze sobą, zabieramy też żwirek, ostatnio odkryliśmy składaną turystyczną kuwetę, którą kupiliśmy… ale i tak jej nie składamy. W aucie Lukrecja sygnalizuje, że chce skorzystać z toalety, a w trasie załatwia się normalnie jak pies. Nie uczyliśmy jej, sama do tego doszła. Raz zapomnieliśmy kuwety, jadąc pierwszego maja w góry – pożyczyliśmy blachę do pieczenia i zawinęliśmy piasek z budowy po drodze.

DOKUMENTY

Lukrecja posiada paszport, który jest ważny 3 tygodnie po szczepieniu przeciwko wściekliźnie, ma też miareczkowanie, potrzebne po powrocie z niektórych krajów poza Unią. W praktyce po 3 latach podróży – sprawdzano nas jedynie wracając i jadąc na Ukrainę. Wjeżdżając do Albanii usłyszeliśmy, że ‘to nie słoń’ i nie musimy pokazywać dokumentów.

fot. Lukrecja the travelcat

SZELKI, SMYCZ I SPACERY

Szelki mamy na wymiar od Psia spółka. Smycz 5m flexi, ale polecam uczenie się na krótszej, bo kot czasem lubi wejść na drzewo. Spacery zaczęliśmy praktycznie od razu, bo Lukier nigdy smycz nie przeszkadzała, poczekaliśmy tylko, aż kompletnie zaaklimatyzuje się po przyjeździe z hodowli. Wychodziliśmy najpierw na podwórko w kamienicy, które było zabezpieczone, potem posiedzieć w parku na ławce, a potem dookoła Jeziora Szmaragdowego w Szczecinie. Mniej więcej po tym, jak sama zaczęła przechodzić całą trasę uznaliśmy, że można gdzieś z nią jechać. Kot nie będzie chodził na smyczy jak pies, trzeba go zachęcać smaczkami, uczyć przywoływania na krótkich odcinkach, nagradzać za dreptanie przy nodze. Nawet po trzech latach zdarza się, że Lukier usiądzie na środku trasy i będzie oglądać ptaki oraz odmówi subtelnej propozycji skorzystania z plecaka, a jak już wjedzie, to nagle “plecak” zacznie płakać. Najdłuższa trasa w całości na łapach to 5km!

PODRÓŻE

Jeździliśmy stopniowo, najpierw na jednodniowe wycieczki, potem na weekend, kilka dni. Lukrecja nigdy nie bała się auta, nie miała choroby lokomocyjnej, nie korzystamy z żadnych leków. Teraz używamy feliwaya, ze względu na to, że wracamy do podróży po przerwie spowodowanej pandemią oraz dobieraniem leków na nadczynność tarczycy. Dostaliśmy pozytywne opinie, że spray pomaga również kotom, które panikują w aucie. Za granicą byliśmy pierwszy raz, jak Lukrecja miała 7 miesięcy. Wychodzimy w trasę zawsze z plecakiem, żeby miała się gdzie schować, jak przestanie jej się podobać spacer albo będzie za dużo ludzi. Staramy się nie jeździć dłużej niż 8h dziennie, żeby nie marudziła, ale czasem nie ma innej opcji (dzięki testom na covid np).Podróżujemy głównie poza sezonem, bo nie ma nic gorszego, niż tłum ludzi próbujący molestować kota. Kot na spacerze łatwo się rozkojarzy, każde czyjeś ‘kici kici’ to dla nas dodatkowy przystanek, a potem musimy dzwonić do hotelu, że się spóźnimy… Jeśli kota bardzo stresuje jazda autem, spacery czy zmiana miejsca doradzam skorzystanie z usług catsittera, zamiast zabieranie kota na siłę, bo może skończyć się to problemami ze zdrowiem, np. zapaleniem pęcherza.

HOTELE

Zwykle hotele, które akceptują psy, akceptują również koty, ale trzeba dzwonić/pisać i pytać, bo booking nie odpowiada za widzimisię hotelu w tej kwestii. Poza bookingiem też często jest taniej. Zwykle szukamy hotelu z 2-3 dniowym wyprzedzeniem, czasem zdarza się, że z parkingiem i zwierzętami zostaje nam do wyboru kilka opcji z dostępnych 100+ hoteli w mieście. Lukrecja zostaje sama w pokoju hotelowym bez problemu przez kilka godzin. Zgłaszamy tylko, że nie chcemy sprzątania, zamykamy wszystkie okna, 10 razy sprawdzamy, czy na pewno jest w pokoju, zabezpieczamy skórzane meble, dajemy zapas jedzenia, ustawiamy elektroniczną nianię… i możemy wyjść zwiedzać. Kilka razy widzieliśmy jakieś ‘regulaminy’, że zwierzak nie może zostać sam lub musi być w klatce, że nie może wchodzić na pościel czy meble. Nie zostajemy w takich miejscach, bo nie są ‘pet friendly’. Zwykle zwierzę jest dodatkowo płatne.

Czy wszędzie można wejść z kotem? Zwykle wchodzimy tam, gdzie da się wejść z psami bez problemu. W Polsce nawet tam, gdzie nie da się z psami (parki narodowe, podstawa prawna nie uwzględnia kotów). Zdarzyło nam się raz, że hotel nas obciążył rezerwacją, ale nie pozwolił zostać z kotem z powodu alergenów, chociaż psy akceptował. Booking nie pomógł, bank oddał pieniądze.

Co zabieramy?

Jedzenie na całą podróż plus kilkanaście dodatkowych puch, gdyby coś poszło nie tak. Lukrecja zjada 400 gram dziennie puszek kangura, w trasie nawet 600 gram, jeśli się nachodzi. Dodatkowo saszety na piknik, smaczki (zgubiliśmy w Albanii ponad pół opakowania suszonej kaczki – jak żyć?!), drapak-siedzisko do samochodu (mamy super fotelik, wypełniony poduchą, zaczepiany o fotel samochodowy),zabawki, leki – Lukrecja choruje na nadczynność tarczycy, więc od stycznia czekaliśmy, aż nasza doktor nam powie, że możemy jechać na urlop. Leków też mamy zapas na dłużej niż jedziemy. Dokumenty (paszport, wyniki miareczkowania), kuwetę i żwirek, worki na odchody, łopatkę – bardzo ważne!

Lukrecja the travel cat

O autorze: Lukrecja – 3 letnia kotka rasy Maine Coon podróżująca po Europie. Zawsze na smyczy!



Podobne artykuły