Zachowanie

Kreatywność w jedzeniu – czyli jak urozmaicać koci posiłek

Choć wydaje nam się zazwyczaj, że koty to małe łakomczuchy, które nigdy nie odmawiają dodatkowej porcji jedzenia, to jednak zdarzają się też koty-niejadki i koty-marudy, którym nic nie pasuje. Co wtedy robić? Oto kilka pomysłów, jak sprawić, by nasz pupil był bardziej zainteresowany swoim posiłkiem i zjadał go ze smakiem.

Kocie jedzenie w naturze

Przede wszystkim warto spojrzeć na kota pod kątem jego naturalnych potrzeb żywieniowych. To w końcu mały drapieżnik, który na swoje ofiary poluje z zapamiętaniem. Aby zjeść, kot w naturze musi najpierw skutecznie pochwycić zdobycz. Tymczasem obserwacje  badaczy kocich zachowań pokazują, że zwierzak wcale nie jest w tym tak skuteczny, jakby nam się wydawało.

Jedynie 1/4 kocich ataków faktycznie kończy się sukcesem i złapaniem oraz uśmierceniem ofiary. W ciągu doby kot zjada, w zależności od swojej masy ciała, wieku oraz skuteczności łowieckiej, między 17 a 25 posiłków. Oznacza to zatem, że w tym celu musi zapolować blisko 100 razy!  I to nie w jednym i tym samym miejscu, ale patrolując swój obszar łowiecki i zaczajając się na rozmaite ofiary: od małych ssaków, przez ptaki, aż po gady, płazy i owady. W repertuarze kocich zdobyczy znajduje się przeciętnie około 70 różnych gatunków zwierząt (zależnie od obszaru, który kot zajmuje i strefy klimatycznej, w której żyje). Jest to więc nie tylko ogromna różnorodność gatunkowa, ale też smakowa.

Jednocześnie kot poluje na ofiary gabarytowo niewielkie – takie, by był w stanie sobie poradzić zarówno z ich uśmierceniem, jak i późniejszym pogryzieniem i strawieniem. Małe koty generalnie nie urządzają polowań grupowych, muszą więc od początku do końca radzić sobie same. Stąd tak duża liczba ofiar w ciągu doby – biorąc pod uwagę ich wielkość i wartości odżywcze musi ich być tyle, by kot pokrył swoje energetyczne zapotrzebowanie. 

Teoria pełnej miski

Zastanówmy się zatem, jak do wielokrotnego namierzania zdobyczy, przyczajania się, atakowania i sukcesu bądź porażki łowieckiej ma się stojąca zawsze w tym samym miejscu miska, zasypana jedzeniem po brzegi? Odpowiedź jest prosta i smutna: nijak. Nie stanowi żadnego wyzwania, nie pozwala na realizację łowieckich zachowań ani na kanalizowanie popędu. Jest za to doskonałym sposobem na zajadanie nudy, stresu czy konfliktu. A to z kolei prosta droga do zaburzeń związanych z łaknieniem, masą ciała, a w konsekwencji do źródła chorób metabolicznych.

Jeszcze do niedawna koncepcja stale pełnej miski była forsowana nie tylko przez opiekunów, ale nawet przez lekarzy weterynarii. Wynika ona właśnie z tego, że w naturze kot je mało i często, zakładano więc, że w warunkach domowych również powinien sam wydzielać sobie odpowiednie posiłki.

Niestety fakty okazały się dalekie od szczytnych założeń. Obserwacje wykazały bowiem, że koty przestały kontrolować pobieranie pokarmu na poziomie zaspokajania głodu, a zamiast tego jedzenie przeistoczyły w behawioralną rozrywkę, z dużą szkodą dla swojego zdrowia. Podjadanie stało się łatwo dostępnym sposobem na urozmaicanie sobie czasu, co z kolei pociągnęło za sobą coraz większy problem z nadwagą i otyłością. Wynika to po części z tego, że ośrodek głodu jest w mózgu większości ssaków stale aktywny, podczas gdy ośrodek sytości hamuje go jedynie przez krótki czas (ok. 15 minut) po zjedzeniu posiłku. Jeśli zatem zwierzak w zasadzie co chwilę odczuwa łaknienie, to też co chwilę będzie je zaspokajał – ale bez dawki ruchu, która w naturze poprzedza upolowanie ofiary. Widać więc, że do niczego dobrego to nie prowadzi.

Jak urozmaicić koci posiłek?

Co zatem zrobić, by jedzenie było ciekawsze, a przy tym nasz kot się nie przejadał? W pierwszej kolejności dobrze jest ustalić dzienne zapotrzebowanie kaloryczne zwierzaka, aby wiedzieć, ile kalorii przysługuje mu w dobowej porcji (w tym celu najlepiej skontaktować się z zoodietetykiem, który pomoże w ustaleniu tej wartości zgodnie z potrzebami i specyfiką konkretnego osobnika).

W tym miejscu warto przypomnieć, że ze względu na anatomię i fizjologię przewodu pokarmowego oraz kocie specyficzne potrzeby gatunkowe, jedynie wysokomięsna karma mokra o dobrym, jasnym składzie, spełnia kocie potrzeby żywieniowe.  W kocim jadłospisie nie ma miejsca na wysoko przetworzone karmy z dużą zawartością węglowodanów pochodzenia roślinnego, jak również na elementy takie jak składniki uboczne pochodzenia roślinnego, oleje i tłuszcze roślinne, czy też mleko i jego pochodne. Wszystko to, w trosce o zdrowie i dobre samopoczucie zwierzaka, powinno być z kociej diety całkowicie wykluczone.

Poniżej zamieszczam listę kilku pomysłów na to, co zrobić, by koci posiłek był ciekawszy:
  • Kilka misek w różnych punktach domu – jeśli masz jednego kota, zaproponuj mu więcej misek i rozkładaj porcję podzieloną na kilka porcji tak, aby kot musiał krążyć od miski do miski, wyjadając jedzenie po kawałku.
  • Mata węchowa – to wspaniałe narzędzie do pracy węchowej i intelektualnej. Nadaje się głównie do podawania kotu zdrowych, mięsnych przysmaków lub kawałków mięsa suszonego. Mata wymusza na kocie pracę łap (przeszukiwanie maty) i nosa (wywąchiwanie nagrody), ale z drugiej strony daje błyskawiczną nagrodę po każdym sukcesie. Ponadto praca węchowa wymaga skupienia, wyciszenia i jest mocno męcząca dla mózgu (bardziej niż aktywność ruchowa), jest to więc dobry sposób np. na wyciszenie zwierzaka przed nocą. Prostszą formą maty węchowej jest chowanie przed kotem przysmaków w pogniecionym kocyku.
  • Różnego rodzaju zabawki edukacyjne i „na inteligencję” – to także zabawki głównie węchowe, przyjmujące różne formy: od tzw. kuli-smakuli, z której wypadają przysmaki w czasie, gdy zabawka się toczy, przez rozmaite walce z otworami, aż po plansze sensoryczne z szufladkami i skrytkami, które kot musi rozpracować. Znów jednak – większość z nich nadaje się na przysmaki mięsne, ale nie sprawdzi się do podawania karmy mokrej.
  • Mata do lizania – to względna nowość na polskim rynku. Produkt występujący pod nazwą LickiMat to specjalna, silikonowa, płaska mata, w którą można „wcierać” mokrą karmę – pozwala na to powierzchnia maty, występująca w postaci kratek, krzyżyków lub niewielkich wypustek, w zależności od modelu. Dzięki temu kot, zamiast wyjeść na kilka kęsów cały posiłek z miski, musi go powoli wylizać z maty. Natomiast samo lizanie działa wyciszająco i uspokajająco. Jest to więc dobry sposób na wprowadzenie elementu spowalniania posiłku u zwierząt jedzących łapczywie, jak i u tych, które wykazują nadmierne pobudzenie czy stres podczas posiłku.
  • Miski elektryczne z timerem – pomagają w ustaleniu stałych pór posiłków w ciągu dnia, gdy opiekuna nie ma w pobliżu (to element rutynizacji, który u wielu kotów powoduje wzrost poczucia bezpieczeństwa, związany z przewidywalnością poszczególnych wydarzeń w ciągu doby). Dzięki temu kot dostaje regularnie porcje karmy nawet wtedy, gdy zostaje sam. Przy większej liczbie kotów rekomendowane jest posiadanie kilku takich misek, by nie doprowadzić do sytuacji, w której zwierzęta będą rywalizowały o zasób.
  • Imitacja polowania poprzez rzucanie kotu mięsa lub przysmaków – można do tego wykorzystać kawałki surowego mięsa lub też ulubione kocie przysmaki. Celem tej zabawy jest intencjonalne rozrzucanie nagrody w taki sposób, by kot mógł ją pogonić, a następnie „upolować” i zjeść jako zdobycz. Ten rodzaj zabawy jest szczególnie wskazany u zwierząt młodych lub wykazujących silny instynkt łowiecki, powiązany z potrzebą chwytania ofiary.
  • Wykorzystanie elementów diety Whole Prey – jest to dieta bazująca na mrożonych tuszkach zwierząt karmowych: najczęściej są to gryzonie lub ptaki różnych gatunków i w różnym stadium rozwoju. Jest ona szczególnie polecana jako urozmaicenie diety tych zwierząt, które w przeszłości polowały, jednak sprawdza się także doskonale u kotów od początku domowych i niewychodzących. Dieta Whole Prey zawsze bazuje na gryzoniach kupowanych jako martwe, pochodzących z pewnego źródła, z certyfikatami dotyczącymi bezpieczeństwa (do niedawna były one głównie sprzedawane jako tzw. „karmówka” nie dla kotów, lecz dla węży i innych mięsożernych gadów, natomiast obecnie część sklepów, wychodząc naprzeciw kocim opiekunom, wprowadziła do swojej oferty także produkty dedykowane tym zwierzętom). Zdaję sobie sprawę, że nie każdy opiekun poradzi sobie z takim elementem diety swojego pupila, niemniej jest to w zasadzie jeden z najbardziej naturalnych elementów kociego żywienia, jaki możemy sobie wyobrazić, a sam proces rozgryzania martwej tuszki i zabawa nią działa na sporą grupę kotów silnie relaksująco i pozwala prawidłowo skanalizować własne, gatunkowe potrzeby.

Podsumowanie

Choć koty zamieszkały w sąsiedztwie człowieka blisko 10.000 lat temu, to jednak ich żywieniowe potrzeby nie odbiegają specjalnie od tego, w jaki sposób żywili się ich dzicy przodkowie. Kot to nadal mięsożerca, łowca i eksplorator. Dlatego w jego codziennych rytuałach żywieniowych warto pamiętać o jego pierwotnych potrzebach. Dzięki temu będziemy mieć w domu szczęśliwe zwierzę, a i nam będzie się z nim wtedy lepiej mieszkać pod wspólnym dachem.



Behawiorystka Małgorzata Biegańska-Hendryk
technik weterynarii, dyplomowana behawiorystka zwierząt towarzyszących i zoodietetyczka kotów. Właścicielka marki kocibehawioryzm.pl, od lat pracująca nad poprawą relacji między kotami a ludźmi. Autorka książek i projektów edukacyjnych, twórczyni autorskiego kierunku studiów podyplomowych: "Behawiorystka zwierząt towarzyszących - koty". Prywatnie opiekunka 4 futer: Stefana, Buni, Kiwi i Opka.

Podobne artykuły